środa, 26 grudnia 2012

drugi dzień świąt, dom-szpital

To takie dziwnie.. Teraz czuję się zupełnie..okey. Pomimo gorączki, bólu gardła, języka, i kilku innych rzeczy. Czy to Przemek? Czy świadomość, że wszystko to, co mi się tyle czasu wydawało, było tylko w mojej wyobraźni.. A może pogodziłam się z losem, i jest mi łatwiej? To nie tak, że jestem pewna, że to nie wróci. A nawet nie wierzę że całkiem zniknęło. Jakby było tak, jak dziś, wystarczyłoby tylko tyle.. Nie ciągłe lęki, obawy. Chociaż dziś też coś mnie naszło, ale zdecydowanie lepiej to zniosłam. Przemek.. cudowny, miły, wrażliwy. Dlaczego czuję, że go potrzebuję? Pomimo tego, że wiem, że jest daleko. Chcę go zobaczyć, pisać z nim.. Co z tym będzie dalej? Nie wiem, nie mam zamiaru się nad tym zastawiać. Wolę trwać w tej..radości. Dopadnie mnie, okey.. Cieszę się z tej choćby chwilowej radości i poprawy! ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz