sobota, 24 listopada 2012
sobota
Sobota. Wstałam i znowu poczułam to uczucie, wróciło po raz kolejny. Czego wydaję mi się ciągle, że jestem świrem? A potem czuję się normalna? Dostałam dziś nawet okres! To znaczy, niewiele, i zapewne jutro już nie będę mieć, ale zdziwiłam się. Nawet przez chwilę bolał mnie trochę brzuch jak zawsze w te dni. Byłam z Angeliką i Hubertem w Kauflandzie, czułam się normalnie, naprawdę. Był jeden moment zachwiania, ale ogólnie bardzo dobrze.. Wróciłam, zrobiłam obiad-spaghetti. Ale rano było okropnie.. Coraz bliżej wizyta i lekarza, a ja nie wiem co mu powiem. Bo jak opisać to? Co do Niemiec, chyba nie pojadę.. W takim stanie? Tylko teraz, co powiem im, dlaczego nie jadę. Z resztą, to moja sprawa.. Ważniejsze zdrowie.. Boję się teraz o jutro i inne, a co dopiero jechać tam do pracy, na tyle czasu. Chciałabym się stąd wyrwać oczywiście, ale boję się tak zaryzykować. Zauważyłam, że brakuję mi..czułości. Takiej prawdziwej, z chłopakiem. Chciałabym, ale oczywiście nie wyjdzie nic z tego.. Na razie muszę sobie wszystko poukładać, wrócić do siebie.. Tylko ile jeszcze to będzie trwać? Powoli tracę nadzieję.. Dziś mam talent, chyba kolacji nie będę jeść. Albo jedną kromkę. Muszę trochę zrzucić.. Justyna mi dziś napisała że nie może się spotkać i jutro też, a ja już od razu wymyśliłam sobie że tylko się wykręca, że nie chcę się pokazywać z kimś takim jak ja. Co znowu pokazuję, że źle ze mną.. W poniedziałek konkurs z angielskiego. Mam nadzieję, że jakoś sobie poradzę. Bo przecież wyjścia nie mam. Byle tylko znowu nie nasuwały się myśli, że jestem nienormalna.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz