wtorek, 20 listopada 2012
jak to wtorek
Wstałam, w nocy dziwnie się czułam, nie mogłam zasnąć, myśli też wracały. W nocy pisałam z Pawłem i pisał mi że chciałby mnie pocałować, i inne takie. Czułam się na zmianę, raz miło, raz beznadziejnie, bo wiedziałam że jakby doszło do takiej sytuacji ja bym uciekła, a potem przeżywała. Rano czułam się dziwnie także, ale nie najgorzej. Zjadłam kromki, wypiłam tabletkę, i zbierałam się do przedszkola. Justyna już czekała na przystanku. Szybko dosyć zleciało, a ja czułam się nienajgorzej, chociaż trochę prześladował mnie znów te myśli. Zastanawiałam się czy wstanę, i o takich rzeczach o których człowiek nawet nie powinien się zastanawiać. Zjadłyśmy i poszłyśmy. Potem z Arkiem pojechałam po buty, do Malibu a potem do Pystyni. Też już w aucie wpadłam w nieco dziwny stan. W Pustyni kupłiam buty zimowe, podobały mi się i Arkowi też. Jeszcze szalik i dwa biustonosze. Ja jestem tego zdania, że po prostu za dużo myślę o tym, o czym nie powinnam.. Przecież to smieszne, mieć takie lęki. Ja to wiem, że nie ma się czego obawiać, a jednak mimowolnie się boję. Dziwne uczucie. Będę walczyć do końca. Zaraz się spotykam z Justyną. Cieszę się, bardzo.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz