środa, 28 listopada 2012
dosyć dobre dni
Wczoraj dzień nieco smutny i dziwny, pogrzeb mamy Ani. Oczywiście nie obeszło się bez wspomnień z pogrzebu mojej mamy, i bez łez.. Wróciłam, i poszłam do tego lekarza. U niego było świetnie, bardzo bardzo. Nie wiem dlaczego.. Dałam mu tą kartkę z moimi myślami, wytłumaczył mi, zalecił żebym znalazła jakieś hobby, i mówił, że te wahania nastrojów mogę jeszcze trwać. Jednak tym razem było..miło. Rozmawiał ze mną normalnie, trochę się krępowałam, ale też mi zaimponował. Powiedziałam, że lubię fotografię i się tym interesuję, pokazał mi jakieś zdjęcia, na pulpicie miał zdjęcie swojego psa. Potem opowiadał mi treść "Lalki", i opowiadał o swoim zyciu, pytał o moje. Przyjemnie było, muszę przyznać. Tylko teraz trochę się krępuję przy nim.. imponuję mi, naprawdę. To mój lekarz, muszę się ogarnąć.. Jesli chodzi o Mateusza, nie odezwał się jednak.. A jeśli chodzi o dzisiejszy dzień, powiedzmy dobry. Czułam się inaczej, lepiej. Prawie normalnie. Jeszcze odczuwam lęki co jakiś czas bezsensowne, ale lepiej było zdecydowanie. Znowu w jakimś momencie ogarnęła mnie złość, z jakiegoś powodu. Dalej się jakby boję tego wfu.. Nie wiadomo dlaczego! Lekarz powiedział mi, że jestem ładna, atrakcyjna, miła, tylko muszę zacząć w to wierzyć.. Postaram się. Nie zdziwię się jednak, jeśli coś z tamtych dni wróci, na to też muszę być przygotowana.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz