Zacznę od rana. Dziś wstałam, i strasznie chciało mi się wymiotować
znów. Przyjęłam to jednak ze spokojem, usiadłam na chwilę, próbowałam
sobie powtarzać, że to tylko teraz, bo ostatnio tak mam z rana. Zjadłam,
wypiłam tabletkę itd, poszłam do szkoły. Było dosyć okey, o wiele mniej
lęków, pojawiały się ale przelotnie i dość słabe. Dalej dużo myślę o
tym, że chciałabym kogoś mieć, kto zmieniłby coś w moim życiu. W szkole
widziałam parę osób, które mnie zaciekawiły, ale przecież i tak nic z
tym nie zrobię.. Znowu zaczynam czuć coś do Piotrka.. a przynajmniej
czuć się jakoś inaczej. To nic silnego. Dalej czuję się..bardzo dziwnie.
Dziś gotowaliśmy, już jakoś coraz mniej chętnie to robię. Róże
karnawałowe. Wyszły dosyć dobre. W grupie jakoś inaczej się czuję, w
ogóle w szkole. Raz mam gdzieś wszystkich, ich opinie, a raz każdy mój
ruch jest przemyślany, by źle nie wypaść. I tak wiem, że nie chcę z
nikim z klasy utrzymywać jakiegoś większego kontaktu. Dziś wypiłam
trochę wina, bo są urodziny taty. A już mój mózg sobie wmawia, że to mi
zaszkodziło, bo biorę leki. Wypiłam dosłownie troszeczkę, dwa łyki.
Tylko dlaczego tak chce mi się spać, czy coś? Mam się uczyć, i zaraz to
zrobię, ale jak na razie to czuję że powinnam się położyć, bo jakoś
wykończona jestem. Jeszcze jutrzejszy dzień, i weekend. Planuję zdjęcia.
Ostatnio są gorsze, choć mam lepszy aparat.. Nie jestem z nich
zadowolona, co z resztą widzą też inni. Muszę bardziej się do tego
przyłożyć. I poznać lepiej ten aparat.
Byle do jutra, 13 15.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz