niedziela, 20 stycznia 2013
nie wiadomo gdzie lepiej, co dalej
Wczoraj nie pisałam, a dzień zleciał dość znośnie. Rano obudziłam się z mniejszymi zakwasami, no i rano miałam iść z Dominiką na tamę, porobić zdjęcia. Wybrałyśmy się mimo ciągłych opadów śniegu, pierwszy raz byłam tam w zimie. Piękny widok, porobiłam wiele zdjęć, chociaż nie wiem czy to, o co mi chodziło.. Przez ten czas czułam się dosyć dobrze, chociaż smutek towarzyszył mi cały czas. Jakby tak musiało być. Byłyśmy w biedronce, a potem poszłyśmy usiąść na trybunach na basenie, by się ogrzać i odpocząć. Zapragnęłam na chwilę znaleźć się w wodzie, popływać, widząc tamtych ludzi w basenie. Potem na trybuny przyszło trzech chłopaków, z których jeden często patrzył w moją stronę, co udało mi się wychwycić. Udawałam, że tego nie widzę i starałam się wyglądać na zajętą rozmową. Potem jak wychodziłyśmy widziałam przez szybę, że odwrócił się w moim kierunku. Jednak wyszłyśmy, i zapewne długo nie pozostanie to w mojej pamięci. Tak bardzo chcę poznać kogoś, kto mnie zrozumie, będzie umiał pocieszyć, nauczy walczyć, żyć.. A zaprzeczam samej sobie, bo gdy już się pojawia okazja, ogarnia mnie lęk i się wycofuję. Sytuacja w domu jest dla mnie niepojęta. Odezwę się, jak przyjdę z kościoła.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz